Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 29 maja 2011

Koniec marzeń o ekstraklasie dla Gwardii

zdjęcie z www.radio.opole.pl
Gwardia Opole przegrała swój drugi mecz 16:30, w barażach o ekstraklasę, z Nielbą Wągrowiec i w kolejnym sezonie będzie występować w I lidze. 


Opolanie na wyjeździe okazali się dużo słabsi od rywala i zasłużenie przegrali. Grając w Opolu nasi zawodnicy podjęli  walkę i przegrali 24: 29, na wyjeździe w Wągrowcu nie było już tak kolorowo. Gospodarze postawili naszym szczypiornistom naprawdę ciężkie warunki. W bardzo dobrej formie był bramkarz Nielba Adrian Konczewski, który do przerwy, pozwolił naszym zawodnikom strzelić tylko 7 bramek. Gospodarze zaś pokonali naszego bramkarza aż 15 razy. Gwardia liczyła jeszcze na jakieś przebudzenie po przerwie, ale niestety nic w naszej grze sienie zmieniło, Nielba grała swoje,a trzeba przyznać, że grali bardzo dobrze. Gospodarze wygrali wysoko, bo aż 16:30 i to oni pozostaną na kolejny sezon w ekstraklasie. Ten mecz pokazał, że Gwardia jeszcze nie jest gotowa na awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, nasz zespół potrzebuje wzmocnień i trochę więcej doświadczenia. Mamy nadzieję, że za rok Gwardia powalczy.

Pierwszy Maraton Opolski

Pierwszy Opolski Maraton już za nami. Zwycięzcami okazali się nasi zagraniczni goście. Wśród mężczyzn najlepszy był Ukrainiec Sergiej Zachepa, a wśród kobiet wygrała Węgierka Judit Folding-Nagy.


Opolski maraton to pierwsza taka impreza w naszym mieście, ale mam nadzieję, że nie ostatnia. Na starcie w dniu dzisiejszym stanęło ponad 320 uczestników, więc można powiedzieć, że big cieszył się dużą popularnością. Największym wyzwaniem dla organizatorów było wytyczenie trasy, Opole nie jest dużym miastem, a bieg musiał liczyć ponad 42 km. Trasa biegła ulicami: Piastowską przez Most Piastowski na Odrze, Spychalskiego, Parkową, Krapkowicką, most na kanale Ulgi, Spychalskiego, Most Piastowski, Katedralną, Koraszewskiego, Książąt Opolskich, Kominka, Łangowskiego, Staromiejską, Osmańczyka, Sempołowskiej, Plac Wolności, Mozarta, Żwirki i Wigury, Korfantego i powrót na ul. Piastowską.

Większość uczestników jednak pobiegła tylko połowę dystansu, czyli tzw. półmaraton. Jednak trasa okazała się być trudna, uczestnicy narzekali na bieganie po kostce brukowej i na pogodę, która nie rozpieszczała maratończyków.Żar lejący się z nieba skutecznie utrudniał bieganie, a większość trasy przebiegała w słońcu. Mimo tego wszyscy uczestnicy byli bardzo zadowoleni, jedni z wyników, inni po prostu z tego, że udało się dobiec do mety. Organizatorzy już zapowiedzieli, że pierwszy opolski maraton na pewno nie będzie ostatnim. Trzymamy ich za słowo.

sobota, 21 maja 2011

Dytko trzeci w Hiszpanii

Paweł Dytko nasz, opolski kierowca zdobył trzecie miejsce w trzeciej rundzie Mistrzostw Europy w Wyścigach Górskich, które odbyły się w Hiszpanii. 


W wyścigu wzięło udział ponad 70 kierowców, a nasz rodzynek z Nysy był jedynym Polakiem w stawce. Tym bardziej cieszy lokata zajęta przez Pawła. Wyścig składał się z dwóch etapów, po pierwszym sobotnim odcinku nasz kierowca zajmował rewelacyjną drugą lokatę, niestety w niedzielę Dytko pojechał trochę słabiej i ostateczenie zakończył tą część Mistrzostw na trzeciej pozycji. Również trzecie miejsce zajmuje w klasyfikacji generalnej. Kolejny wyścig już w ten weekend kierowcy zmierzą się w Portugalii. Trasa w Hiszpanii była kręta i techniczna , a dodatkowym utrudnieniem była zmienna pogoda. Co przyniesie Portugalia ? Odpowiedź na to pytanie już w niedzielę, a teraz pozostaje nam trzymać kciuki za kierowcę z Nysy- Pawła Dytko .

Polski Paszport dla Gladyra ?

Juri Gladyr- środkowy Kędzierzyńskiej ZAKS-y złożył wniosek o nadanie mu obywatelstwa Polskiego. Popularny siatkarz w Polsce czuje się dobrze, a polskie obywatelstwo będzie korzyścią i dla nie go i dla klubu. ZAKS-a dzięki temu mogłaby zatrudnić dwóch nowych zawodników zagranicznych. Zespół ma problem, bo potrzebuje przyjmujących, a najlepsi polscy zawodnicy mają już kontrakty wiążące ich z innymi klubami.

Jurek złożył już wszystkie papiery w urzędzie, teraz pozostaje czekać, najpierw na sprawdzenie formalności odnośnie legalności pobytu, a następnie na decyzję prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jednak trzeba powiedzieć wprost, że Gladyr większości warunków nie spełnia. Po pierwsze nie mieszka w Polsce 5 lat, bo gra u nas dopiero 3 sezony. Ale wiadomo dla utalentowanych sportowców przymyka się oko. Mówi się , że Gladyr mógł by zagrać dla reprezentacji Polski, bo w tym roku był najlepszym środkowym Plus Ligi. Jednak nadanie obywatelstwa to sprawa, która trwa długo, a nawet bardzo długo bo do około 4 lat. W przypadkach wyjątkowych może potrwać kilka miesięcy, a Jurij mógł by otrzymać polski paszport już tej jesieni. Droga do kadry będzie jednak długa, bo czeka go 2 letni okres karencji. Jurij i ZAKS-a muszą teraz czekać na decyzję prezydenta.

Orlik rozpoczął wyścig zbrojeń

Do początku sezonu hokejowego jeszcze bardzo daleko, ale opolski Orlik nie próżnuje. Działacze już zaczęli szukać wzmocnień, by w tym sezonie powalczyć o ekstraligę. Trzon zespołu pozostaje w Opolu. Zobaczymy Wacławczyka, Korzeniowskiego, Talagę, Wanackiego i Nobisa. Ponadto trwają rozmowy o powrotach. Do Orlika przymierzany jest bramkarz Piotr Jakubowski, który grał w Opolu gdy Orlik grał w ekstralidze, kolejny powrót to Rafał Bernacki, były kapitan Orlika, który zdecydował się na powrót do Opola z Jastrzębia. Wraca również Mateusz Pawlak, który przez ostatnie kilka sezonów występował w zespole Zagłębia Sosnowiec. Ponadto działacze rozmawiają z menadżerami z Czech, którzy chcą aby młodzi zawodnicy z ich kraju nabywali u nas doświadczenia.


Orlik w tym sezonie o awans będzie walczył z Polonią Bytom, GKS Katowice i Akuną Naprzód Janów, Legią Warszawa . Te cztery drużyny wydają się być najgroźniejszymi rywalami opolskiego zespołu. Miejmy nadzieję, że w tym roku hokeiści z Opola pokażą, że zasługują na awans, bo kibicom znudziło się już to czwarte miejsce po rundzie zasadniczej. Warto przypomnieć, że nadal obowiązuje umowa z Jastrzębię, polegająca na wypożyczaniu zawodników, co może okazać się dużym wzmocnieniem dla Orlika. Nasza drużyna do treningów wraca już 23 maja, ale dopiero w połowie lipca nasi hokeiści wyjadą na lód, oczywiście jeżeli nie będzie problemów z MOSiR-em jak co roku :)

niedziela, 8 maja 2011

Mecz na szczycie nie zachwycił

Mecz na szczycie, pojedynek lidera z wiceliderem, wydawałoby się, że mecz kolejki, ale obie drużyny zawiodły. TOR pomimo strzelenia dwóch bramek zremisował ze Startem 1:1.

W mecz lepiej weszli goście z Namysłowa, od początku postanowili zaatakować i szybko zdobyć gola. Jednak TOR mądrze się bronił i próbował wyprowadzać kontrataki, ale piłki z pominięciem linii pomocy nic nie dawały. Piłkarze z Dobrzenie nie zmienili niestety swojej taktyki na ten mecz i co chwile tracili piłkę. Z boiska wiało nudą pomimo tego, że miał to być mecz kolejki. Na pierwszą bramkę w tym meczu kibice musieli czekać aż 41 minut. Wtedy to po ładnym dośrodkowaniu Sieńczewskiego, bramkę zdobył Marek Owsiak. Start wziął się ostro do odrabiania strat, ale przed przerwą piłkarze z Namysłowa nie byli w stanie strzelić gola.

Co nie udało się przed przerwą, udało się po niej. Namysłów podobnie jak TOR wyszedł z szatni zmotywowany. Znów zaczęła się walka o piłkę, raz atakował TOR, raz Namysłów. W 67 minucie po dośrodkowaniu gracza z Namysłowa niefortunnie interweniował stoper TOR-u Daniel Rychlik, który główką skierował piłkę do własnej bramki. Doprowadził tą akcją do remisu. TOR próbował jeszcze odrobić stratę, ale celność graczy obecnych na boisku pozostawiała wile do życzenia. Mecz zakończył się wynikiem 1: 1 i był to wynik sprawiedliwy. Obie drużyny na boisku nie pokazały nic nadzwyczajnego.
Na pewno nie można nazwać tego meczem kolejki, był to słaby pojedynek liderów o awans do III ligi opolsko-śląskiej. Nie wiem czy winna temu była pogoda, czy nastawienie obronne obydwu zespołów, ale mecz nie mógł się niestety podobać. Obie drużyny zdobyły tylko punkt, ale miejsca w tabeli pozostały bez zmian. Na szczycie TOR, z dorobkiem 51 punktów i jednym zaległym meczem, drugi jest Start Namysłów z dorobkiem 50 punktów i jedynym zwycięzcą tej rundy jest Polonia Głubczyce, która dzięki zwycięstwu 4: 0 nad Piastem Strzelce Opolskie, traci już tylko punkt do drugiego premiowanego awansem miejsca.

niedziela, 1 maja 2011

TOR Dobrzeń Wielki 1: 2 Swornica Czarnowąsy

Trzeba przyznać, że prawdą jest, ze derby rządzą się swoimi prawami. Lider IV ligi opolskiej TOR Dobrzeń Wielki po bardzo słabym meczu, zasłużenie przegrał ze Swornicą Czarnowąsy 1: 2.


Piłkarze z Dobrzenia grali bardzo ospale, wolno tak jakby przytyli po świętach i na nic nie mieli siły. Nie było pomysłu na grę, a samo kopanie piłki nie przyniesie zwycięstwa. Swornica za to pokazała kilka ładnych, szybki i efektownych akcji. Pierwsza bramka w derbach padła jeszcze w pierwszej połowie spotkania. W 35 minucie meczu do piłki dopadł Grabowiecki i po mocnym uderzeniu umieścił piłkę w siatce. Kibice TOR- u mieli nadzieję, że po stracie bramki zawodnicy się przebudzą, jednak nic to nie dało. Gra robiła się coraz ostrzejsza, a sędzia tego spotkania kompletnie nie radził sobie na boisku. Wystarczyło krzyknąć "EJ", a arbiter już sięgał po gwizdek i wyciągał kartkę z kieszeni. Aż dziw, że żaden zawodnik nie wyleciał z boiska, ale za to czerwoną kartkę zobaczył trener gości. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0: 1


Druga połowa charakteryzowała się jeszcze ostrzejszą grą, co chwile któryś zawodnik leżał na murawie, a królującym faulem, była nakładka. Nikt nie chciał odpuścić i przegrać tego pojedynku, ale to Swornica była w lepszej sytuacji bowiem prowadziła. TOR miał kilka okazji, ale ich nie wykorzystał, nie wiem czy wystawianie Jarosława Wolańskiego na plac gry było dobrym pomysłem, jego gra była słaba i przez to TOR tracił wiele w ataku. W 55 minucie marzenia TOR- u o zwycięstwie zostały przekreślone, na 2: 0 podwyższył Zboch. Gracze z Dobrzenia byli zmęczeni i zrezygnowani, a na dodatek zaczął padać deszcz. Dopiero w 88 minucie po dość kontrowersyjnym faulu na Sobocie sędzia podyktował rzut karny, co wykorzystał sam poszkodowany strzelając kontaktowego gola. I choć sędzia doliczył aż 4 minuty, to TOR nie był w stanie doprowadzić do wyrównania.

TOR przegrał, ale tragedii nie ma bo wpadkę zaliczył również Start Namysłów, który uległ Pogoni Prudnik
1: 2. Tak więc TOR nadal jest liderem i nadal ma 4 punkty przewagi nad drugim Namysłowem. Jedną nogą jesteśmy już w III lidze, ale nie możemy sobie pozwolić na więcej wpadek. Kolejne mecze już 3 maja, TOR wyjeżdża do Paczkowa gdzie zagra z tamtejszą Spartą, a kolejny mecz w Dobrzeniu gracze TOR-u rozegrają z wiceliderem Startem Namysłów już 7 maja. Można się pokusić ze stwierdzeniem, ze będzie to mecz o awans. Wszystkich kibiców serdecznie zapraszam na stadion.

środa, 27 kwietnia 2011

Wysoka wygrana TOR-u

TOR po raz 15 w tym sezonie wygrał mecz. Tym razem łupem piłkarzy z Dobrzenia padł Stal Brzeg. TOR wygrał 5:2 i nadal pozostaje liderem IV ligi opolskiej. Drugi w tabeli Start Namysłów traci do lidera 4 punkty, a do końca rozgrywek pozostało już tylko 9 kolejek.


TOR mecz w Brzegu rozpoczął wprost fenomenalnie. Już w 2 minucie do bramki Stali trafił Piotr Sobotta i TOR prowadził 1:0. Nie da się ukryć, że to gracze z Dobrzenia dyktowali warunki na boisku, ale piłkarze z Brzegu nie poddawali się. W 22 minucie meczu do remisu doprowadził Tomasz Szczupakowski. Pod koniec pierwszej połowy, kiedy gracze z Brzegu myśleli już o przerwie, TOR zaatakował i zdobył dwie bramki. Pierwszą po strzale grającego trenera Sławka Sieńczewskiego, zaś trzeciego gola zdobył Piotr Sobbota.

Podobnie dla gości rozpoczęła się druga połowa tego meczu, po zaledwie dwóch minutach na 4: 1 trafił Damian Flis. Stal wzięła się ostro do odrabiania strat, co przyniosło skutek. Na 4:2 trafił znów Tomasz Szczupakowski, a kilka minut później po rajdzie z połowy kontaktowego gola zdobył Bartosz Woźniak. Stal jeszcze ambitnie walczyła o chociażby punkt z liderem, ale nie miała szczęścia. Za to TOR strzelił kolejnego gola za sprawą Jarosława Wolańskiego i przywiózł z Brzegu kolejne 3 punkty, które przybliżają go do awansu.

piątek, 22 kwietnia 2011

Złota Skra, srebrna ZAKS-a

Wicemistrzostwo Polski i srebrny medal i drugie miejsce w Pucharze CEV takim dorobkiem może pochwalić się zespół Kędzierzyńskiej ZAKS-y w tym sezonie. Jest to niewątpliwie sukces drużyny z Kędzierzyna, a wygrana Skry pokazała, że jest dominacja trwa nadal i bardzo ciężko będzie ją przerwać. Skra została mistrzem Polski po raz siódmy z rzędu. Tym razem pokonała drużynę z Kędzierzyna 3:1.


Ostatni mecz w sezonie 2010/2011 był niezwykle emocjonujący. Drużyny walczyły z poświęceniem o każdy punkt, momentami było widać zmęczenie sezonem, ale nikt nie chciał się poddać i przegrać najważniejszego meczu w sezonie. Tym razem to ZAKS-a rozpoczęła mecz lepiej i wyszła na prowadzenie 11: 7. Świetnie w pierwszym secie spisywał się Juri Gladyr, który nie tylko dobrze atakował, ale i świetnie zagrywał. Wystarczyła jednak chwila nieuwagi i kapitan zespołu Skry Bełchatów Mariusz Wlazły doprowadził do wyrównania 12: 12, a Skrę na prowadzenie wyprowadził Bartosz Kurek. Ten gracz nie miał w Kędzierzynie łatwego życia, tak głośnych gwizdów na hali Azoty nie zebrał w tym sezonie żaden inny gracz. W środę Kurek kompletnie nie radził sobie z presją jaką wywierali na nim kibice, w czwartek można powiedzieć, że się odegrał i to po jego atakach Skra zdobywała punkty. Bohaterem tego seta w drużynie z Bełchatowa był jednak Wlazły, który w w końcówce zdobył dwa asy serwisowe i dzięki niemu Skra wygrała 25 :21


Drugi set tego spotkania należał już do Skry, która okazała się być lepsza w każdym elemencie i mimo tego, że ZAKS- a walczyła do końca to nie była w stanie zatrzymać rozpędzonej Skry. W tym secie dobrą zmianę dał Dominik Witczak, który zastąpił na parkiecie Jakuba Jarosza. W obronie szalał Piotr Gacek i Brazylijczyk Idi, ale ZAKS- a przegrała przez własne błędy. W tym secie pojawił się też na boisku powracający po kontuzji Michał Winiarski, który również dał dobrą zmianę w zespole Skry. Skra wygrała tą partię 25: 20

Trzeci i jak się okazało ostatni set tego spotkania to znów przewaga mistrza Polski. ZAKS- a w tym dniu nie mogła znaleźć recepty na dobrze grającą Skrę i musiała uznać wyższość swojego rywala. Znów w ataku pokazał się Mariusz Wlazły i Bartosz Kurek, a nasi nie potrafili ich zatrzymać. Skra wygrała 25:20 i całe spotkanie 3: 0. Dzięki temu zwycięstwu po raz z rzędu siódmy Skra została Mistrzem Polski, a zespół ZAKS-y Kędzierzyn musiał zadowolić się srebrnym medalem. Wynik ZAKS-y w tym sezonie może cieszyć, na początku nie byliśmy faworytem, a po awansie do finału mówiło się, że gra z nami będzie dla Skry spacerkiem, tak jednak się nie stało. Wygraliśmy pierwszy mecz, a w następnych stawialiśmy trudne warunki. Skra od kilku sezonów jest nie do przejścia i być może jeszcze przez kilka sezonów będzie dlatego wicemistrzostwo ZAKS-y jest wielkim sukcesem.

czwartek, 21 kwietnia 2011

Skra coraz bliżej mistrzostwa

W trzecim pojedynku Skry Bełchatów i ZAKS-y Kędzierzyn to gości e Bełchatowa okazali się być lepsi i wygrali mecz 3: 1. ZAKS-a choć grała ambitnie nie potrafiła pokonać broniącej tytułu mistrza Polski Skry i musiała uznać zwycięstwo gości. Czwarty być może decydujący pojedynek między tymi zespołami zostanie rozegrany w Kędzierzynie już dziś o 19:00.

ZAKS-a nie weszła dobrze w ten mecz, Skra już od pierwszych minut narzuciła swój styl gry, a gracze z Kędzierzyna nie mogli sobie poradzić z mocną zagrywką mistrza Polski. Na pierwszą przerwę techniczną gospodarze schodzili przegrywając 8:5, a przy kolejnych piłkach Skra zwiększała swoje prowadzenie. Już w pierwszym secie było widać, że mecz będzie ciężki, a jeszcze ciężej będzie go wygrać graczom ZAKS-y. Gwiazdą zespołu Skry był niewątpliwie Mariusz Wlazły, który był najskuteczniejszym atakującym, ale cóż się dziwić jak atakował nad naszym blokiem.Tą partię gracze Skry wygrali 25: 22

Drugie set był już bardziej wyrównany. Siatkarze z Kędzierzyna poprawili zagrywkę i przyjęcie, a także zaczęli skuteczniej atakować. Nadzieja na wygranie tego seta żyła w sercach kędzierzyńskiej publiczności do stanu 20:20, później na zagrywce pojawił się Mariusz Wlazły i z pomocą zespołu zdobył trzy punkty pod rząd, czego jak się później okazało ZAKS-a nie była już w stanie nadrobić. W tym secie przebudził się Bartosz Kurek, którego ataki wyrządziły dużo szkód w naszym zespole. Tą partię znów wygrała drużyna z Bełchatowa, tym razem 25: 21 .
Trzeci set podobnie jak w Bełchatowie należał do ZAKS-y nasi siatkarze zrozumieli, że albo teraz albo nigdy i wzięli się do roboty. Trener Stelmach zmienił Michała Ruciaka na Tino Urnauta i gra zaczęła się układać. Po kilku dobrych atakach ZAKS-a odskoczyła na kilka oczek i choć Skra próbowała się zbliżyć( 18:19) to ZAKS-a tej przewagi nie oddała. Graliśmy lepiej w ataku i również poprawiło się przyjęcie, a dzięki temu Zagumny mógł gubić blok przeciwnika. Kędzierzynianie wygrali tego seta 21:25 i doprowadzili do wyniku
2: 1.


Czwarty set okazał się być tym ostatnim. ZAKS-a mimo ambitnej gry nie zdołała pokonać Skry. Na boisko powrócił francuz Antiga, który w pierwszym secie był męczony przez nas zagrywką i poukładał grę Skry. Przewaga mistrza Polski była momentami miażdżąca (14 :7), a nasi siatkarze pomimo całego serca wkładanego w grę nie mogli zablokować Wlazłego, Kurka i Możdżonka. Skra wygrała 25:22,a w całym meczu uzyskała wynik 3: 1.

Dziś kolejny mecz między tymi zespołami, jeżeli wygrają Bełchatowianie to już dziś poznamy mistrza Polski, jeżeli jednak ZAKS- a pokona Skrę, na mistrza poczekamy jeszcze kilka dni. ZAKS- a wciąż ma szansę, ale we wczorajszym meczu było widać, że to jednak Skra jest tą lepszą drużyną, Kędzierzynianie mają przebłyski fantastycznej formy, ale to bełchatowianie wydają się być w bardziej stabilnej formie. Poczekamy zobaczymy i pomimo tego, że moje serce jest z ZAKS- ą to rozum podpowiada, że wygra Skra.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

W drugim meczu zabrakło szczęścia. ZAKS-a 1 : 3 Skra

Drugi mecz w Bełchatowie nie był dla naszych siatkarzy szczęśliwy. W dwóch pierwszych setach oglądaliśmy cień drużyny z pierwszego pojedynku. Dopiero 3 i 4 set pokazały, że ZAKS-a jeszcze ma szanse i nie podda się bez walki. Co prawda to Skra wygrała 3: 1, ale w Kędzierzynie już nie będzie tak łatwo.


Pierwszy set tego spotkania zdecydowanie należał do gospodarzy. Skra po wcześniejszej porażce zrozumiała, że mecze z siatkarzami z Kędzierzyna nie będą spacerkiem, a obrona mistrzowskiego tytułu nie jest w 100 % pewna. Dlatego też zawodnicy z Bełchatowa od samego początku postawili naszym trudne warunki gry. Grali mocno zagrywką, celnie w ataku i co najważniejsze mieli skuteczny blok. Początek nie zapowiadał tragedii, ZAKS-a prowadziła 3: 1, ale to gospodarze schodzili prowadząc na pierwszą przerwę techniczną. Prowadzenia tego nie oddali już do końca, a nawet sukcesywnie je zwiększali. Pierwszego seta Skra wygrała z miażdżącą przewagą 14:25.

Drugi set mógł być udany dla ZAKS-y gdyby nie trwający nadal kryzys i wspomnienie seta pierwszego. Nasi znów nie mogli wejść w grę, a Skra szalała na boisku. Raz po raz punkty zdobywał Mariusz Wlazły, do tego Skra nadal punktowała blokiem, ZAKS-a nadal nie potrafiła znaleźć recepty na dobrze grających gospodarzy. Bełchatów wygrał 17:25.

Trzeci set to chwila przebudzenia, zawodnicy z Kędzierzyna w końcu przypomnieli sobie jak się powinno grać w siatkówkę. Świetnie zagraliśmy blokiem, co przyniosło nam aż 8 punktów w tym secie. Po długiej przerwie spowodowanej kontuzjami do zespołu powrócił Sebastian Świderski, który zagrywką zdobył kolejne 3 punkty dla ZAKS-y,  a ostatni 25 punk zdobył będący ostatnio w świetnej formie Patyk Czarnowski. ZAKS-a wygrała tego seta 25: 18 i doprowadziła do wyniku 1:2.


Czwarty set okazał się być decydującym, choć niewiele brakowało, z ZAKS-a doprowadziłaby do remisu. Jednak po emocjonującej i długiej końcówce to Skra okazała się być lepsza tego dnia. Bełchatowianie wygrali 27: 29 i w całym meczu 1:3.

Kolejne dwa mecze zostaną rozegrane w środę i czwartek w Kędzierzynie- Koźlu co będzie atutem ZAKS-y która będzie miała 7  zawodnika na parkiecie w postaci kibiców. Zespół z Kędzierzyna ciągle ma szanse na mistrzostwo, jednak możemy mieć pewność, że przed nimi ciężka i daleka droga, bo Skra wie już, że ZAKS-y nie można zlekceważyć. Zaprosiłabym wszystkich na mecz do Kędzierzyna, ale niestety nie ma już biletów.

piątek, 15 kwietnia 2011

ZAKS-a, ZAKS-a, która gra na maxa. Wygrana w Bełchatowie

Pierwszy mecz był widowiskiem na miarę finału. ZAKS-a nie przestraszyła się rywala, a Skra nie doceniła przeciwnika. Po świetnym i emocjonującym meczu zespół z Kędzierzyna pokonał Skrę Bełchatów 3:2 i w całym pojedynku wyszedł na prowadzenie 1: 0

Pierwszy set był lekką dominacją gospodarzy z Bełchatowa. Po dobrej grze Wlazłego, Skra wygrała 23:25. W drugim secie nasz zespół poprowadzony przez znakomicie dysponowanego w tym dniu Pawła Zagumnego zdołał pokazać, jak potrafi grać i wygrał 25:22.

Trzecia odsłona spotkania znów należała do Skry. Nasi rywale wzmocnili zagrywkę, z czym kędzierzynianie nie mogli sobie poradzić. To plus skuteczna gra na parkiecie doprowadziło do zwycięstwa gospodarzy 22:25.

Czwarty set spotkania to pełna dominacja ZAKS-y. Grali świetnie w każdym elemencie, zagrywką, obroną, atakiem, nie było na nich mocnych, grali jak zaczarowani. Takich magików chcielibyśmy oglądać codziennie. Był to najlepszy set w wykonaniu kędzierzyńskiego zespołu i chyba tak wspaniała gra zadecydowała o wygranej 25: 19.

Tai break. To on miał o wszystkim zdecydować i tym razem okazała się szczęśliwy dal przyjezdnych. ZAKS-a niesiona magią, którą wyczarowała w czwartym secie, po emocjonującej końcówce doprowadziła do pierwszego zwycięstwa ze Skrą w tym sezonie.Wygraliśmy 15: 12. Czym jest te 5 porażek, wobec tej, jakże ważnej wygranej ? Niczym tamte spotkania to już historia, a to pierwsze finałowe, dodało nam skrzydeł, pokazało, że Skra nie jest niepokonana, dało nadzieje na złoty medal dla ZAKS-y. Drugi pojedynek już dzisiaj o godzinie 18:00.

wtorek, 12 kwietnia 2011

Marsjanie zwyciżyli w VII Memoriale im. Zdzisława Trojanowskiego i Krzysztofa Pawłowskiego

Co roku na opolski Toropolu, drużyna Marsjanie Opole organizuje międzynarodowy Memoriał im. Zdzisława Trojanowskiego i Krzysztofa Pawłowskiego, w tym roku nie mogło być inaczej. Impreza odbyła się w dniach 08.04-10.04.2011 roku, a gospodarze nie okazali się zbyt gościnni, wygrali bowiem wszystkie mecze i zwyciężyli w turnieju.

W tym roku w Memoriale udział wzięły cztery zespoły, czeski Team Praga, niemiecki EC Celler Oilers, polskie Sielec Sosnowiec i Marsjanie Opole. Rywalizacja toczyła się przez trzy dni, a kibice mogli za darmo oglądać wszystkie mecze. Niestety impreza z roku na rok cieszy się coraz mniejszym zainteresowaniem. W pierwszym dniu turnieju zostały rozegrane dwa mecze. W pierwszym pojedynku Marsjanie wygrali z Sielcem Sosnowiec 13: 6, w drugim zaś niemiecki zespół EC Celler Oilers pokonał Czechów 8:5. 

W sobotę zawodników czekał meczowy maraton, bowiem każdy zespół musiał rozegrać jeszcze dwa mecze. Rywalizację rozpoczął pojedynek Sieleca Sosnowiec z EC Celler Oilers, który zakończył się wysokim remisem 10:10. W drugim meczu kije skrzyżowali Marsjanie z Team Praga i Ci pierwsi wygrali 9:5. W kolejnym meczu Team Praga zmierzył się z Sielcem Sosnowiec i przegrał 5: 10, można to tłumaczyć tym, że hokeiści z Czech musieli grać dwa mecze z rzędu. Ostatni mecz tego dnia to pojedynek Marsjan Opole z niemieckim zespołem  EC Celler Oilers, który zakończył się zwycięstwem gospodarzy 4:3. 


Niedziela była dniem finałów. Na początek w meczu o trzecie miejsce wystąpiły drużyny z Sosnowca i z Czech i to polska drużyna okazała się lepsza, wygrywając 7:4 i zdobyła brązowy medal. Mecz finałowy był prowadzony pod dyktando gospodarzy, którzy okazali się lepsi i wygrali wbijając aż 11 bramek, a tracąc tylko 6. Najlepszym strzelcem turnieju został występujący w EC Celler Oilers Björn Bombis (11 bramek). Za najlepszego bramkarza turnieju uznano Martina Febera z Marsjan Opole.

niedziela, 10 kwietnia 2011

19 kolejka IV ligi opolskiej

Za nami 19 kolejka spotkań w IV lidze opolskiej. Na czele tabeli TOR Dobrzeń Wielki, który w sobotę odniósł swoje 13 zwycięstwo w tym sezonie. Gracze z Dobrzenia pokonali na wyjeździe Polonię Nysa 1:0, a zwycięskiego gola strzelił Piotr Sobotta. Drugi w tabeli Start Namysłów pokonał u siebie Śląsk Łubniany również 1: 0. Trzecia w tabeli Polonia Głubczyce pokonała u siebie Start Dobrodzień 2:0. Jak widać po wynikach w czołówce tabeli nic się nie zmieniło. Liderem jest TOR, który ma 44 punkty, drugi jest Start, który posiada na swoim koncie 40 punktów i trzecia Polonia Głubczyce traci do lidera 6 punktów. W IV lidze sprawa awansu jest nadal sprawą otwartą, ale można powiedzieć, że TOR tak łatwo się nie podda i będzie walczył do końca o zachowanie pozycji lidera. Do końca sezonu pozostało jeszcze 11 kolejek, w których wszystko może się zdarzyć. A oto wyniki wszystkich spotkań 19 kolejki
Start Dobrodzień 0-2 Polonia Głubczyce 9 kwietnia, 16:00
Start Namysłów 1-0 Śląsk Łubniany 9 kwietnia, 16:00
Sparta Paczków 3-0 Olimpia Lewin Brzeski 9 kwietnia, 16:00
Swornica Czarnowąsy 1-0 Silesius Kotórz Mały 9 kwietnia, 16:00
Stal Brzeg 1-0 Pogoń Prudnik 9 kwietnia, 16:00
Piast Strzelce Opolskie 1-2 Rolnik Wierzbica Górna 9 kwietnia, 16:00
Polonia Nysa 0-1 TOR Dobrzeń Wielki 9 kwietnia, 16:00
LZS Ligota Turawska - GKS Grodków 10 kwietnia, 16:00

ZAKS-a w finale mistrzostw Polski

Wielka radość, gwar na trybunach, wspaniała atmosfer i piękna gra. Tak w kilku słowach można podsumować dwa ostatnie mecze ZAKS-y z Resovią. Klub z Kędzierzyna pewnie pokonał swoich kolegów z Rzeszowa i po 8 latach znów zagra o złoto mistrzostw Polski. Naszym przeciwnikiem będzie obrońca tytułu Skra Bełchatów.


Pierwszy mecz w Kędzierzynie rozpoczął się w piątek, zawodnicy ZAKS- y przy wsparciu swoich kibiców pokazali jak powinno się grać w siatkówkę . Jednak początek meczu należał do gości, którzy rozpoczęli od prowadzenia 0:3. ZAKS- a szybko się podniosła i powoli zaczęła odrabiać straty, a także zdobywać przewagę na parkiecie. Z bardzo dobrej strony w tym meczu pokazał się Juri Gladyr, który blokiem królował na siatce. ZAKS-a na pierwszą przerwę techniczną schodziła prowadząc 8: 7, później przewagę tę sukcesywnie zwiększała. Błędem trenera Resovi okazała się zmiana i wpuszczenie na plac gry Groznego, który został kilka razy zablokowany i dzięki temu ZAKS-a wygrała pierwszego seta 25:21. Kolejne partie też należały do zespołu z Kędzierzyna, bardzo doby mecz rozegrał Paweł Zagumny, który wiele razy zgubił blok Resovi i ułatwiał skuteczne ataki naszym zawodnikom. Drugą partię ZAKS-a wygrała 25:21, zaś trzecią 25: 22. Zawodnicy z Kędzierzyna zasłużenie wygrali i poczynili duży krok do awansu.

Mecz sobotni był jeszcze bardziej emocjonujący. ZAKS-a grała o awans do finału, Resovia zaś o wszystko, oni musieli wygrać, aby zachować marzenia o awansie. ZAKS-a tym razem przyjęła inną taktykę, postanowiła od pierwszego gwizdka pokazać jak się gra w siatkówkę. po fenomenalnym początku nasi schodzili na drugą przerwę techniczną prowadząc aż 16: 10. Przewaga była miażdżąca, a ZAKS-a grała coraz lepiej. Wszystko im wychodziło i zagrywka i blok, a także gra w polu. Byli nie do zatrzymania, ale do pewnego momentu. Resovia zaryzykowała i postawiła na mocną zagrywkę co przyniosło efekt. Jednak ZAKS- a się przebudziła i wygrała tego seta 25: 20.



Druga odsłona na początku była wyrównana, ale przy stanie 13: 11 graczy z Kędzierzyna dopadł kryzys, nie mogliśmy zrobić przejścia, a Resovia coraz bardziej się oddalała. Ten moment zawarzył na losach tego seta, którego Resovia wygrała 20:25.

Przegrany set zadziałał na gospodarzy jak płachta na byka i gracze ZAKS-y ruszyli do ataku. Rozpoczęli od prowadzenia 4:0, a przewaga ciągle rosła. ZAKS-a prowadziła nawet 7: 1, nie pomogły reprymendy trenera Resovi i czasy, które próbował maksymalnie wykorzystać. ZAKS-a w tym secie była nie do zatrzymania. Kapitalnie bronił Piotr Gacek, a na siatce niestworzone rzeczy wyczyniał Ili. Dzięki tak dobrej grze ZAKS-a wygrała trzeciego seta aż
25 : 15.


Czwarta odsłona spotkania była najbardziej wyrównana. Zespoły długo szły punk za punkt. Resovia zdołała pozbierać się po trzecim secie, złapała drugi oddech, dzięki czemu mecz był jeszcze bardziej emocjonujący. Więcej zimnej krwi zachowali Kędzierzynianie, którzy to po dobrym ataku Idiego i błędzie Grozera wyszli na prowadzenie 21: 19. Ten moment okazał się przełomowy dla naszych siatkarzy i dla całego spotkania. ZAKS-a wygrała tego seta 25: 23, a cały mecz 3: 1.

To zwycięstwo dało nam długo oczekiwany finał. Siatkarze ZAKS- y zagrali dwa fantastyczne mecz i przełamali kompleks Resovi, który towarzyszył im od kilku sezonów. Do złota jeszcze daleka droga, ale mamy już na pewno srebrny medal, a ten sezon ZAKS-a może zaliczyć do naprawdę udanych.

wtorek, 5 kwietnia 2011

ZAKS-a 0: 3 Resovia

zdjęcie ze strony www.zaksa.pl
Zespół z Kędzierzyna wrócił z wyjazdu z 3 punktami. Plan minimum ZAKS-a wykonała, ale rywalizacja znów zaczyna się od początku, bowiem dotychczasowy wynik to 1: 1. Pierwszy mecz wygrała ZAKS-a 3: 2, zaś w drugim spotkaniu nasi siatkarze ulegli Resovi 0:3.


W drugim meczu w Rzeszowie ZAKS-a nie była w najwyższej formie. Po naszych siatkarzach było wyraźnie widać zmęczenie sobotnią rywalizacją. ZAKS-a była cieniem zespołu z soboty, zaś zawodnicy Resovi okazali się być w wyśmienitej formie. Nie jest tajemnicą, że te dwa zespołu są na bardzo podobnym poziomie siatkarskim i większość specjalistów spodziewa się pięcio-meczowego pojedynku. Na razie w rywalizacji jest 1: 1 i to ZAKS- a jest w lepszej sytuacji, bo kolejne spotkania zostaną rozegrane w hali " Azoty". Mecz z niedzieli był szybkim pojedynkiem, gdzie zwycięzcą była tylko jedna ekipa- Resovia Rzeszów. Zawodnicy z Kędzierzyna nie radzili sobie z niczym, nie potrafili dokładnie odebrać, zaserwować, a nawet skończyć akcji. Pierwszy set siatkarze z Rzeszowa wygrali 21: 25.

Druga odsłona spotkania nie przyniosła poprawy sytuacji. Siatkarze ZAKS- y nadal nie potrafili znaleźć recepty na pokonanie dobrze grających rzeszowian. Resovia poprawiła w tym secie przyjęcie, a co za tym idzie grała dużo dokładniej i dzięki temu znów wygrała 19:25.

W secie trzecim wszyscy liczyli na przebudzenie się ZAKS- y i w pewnym sensie się to stało. Dzięki dobrej zagywce Jurija Gladyra i skutecznych atakach Jakuba Jarosza ZAKS-a wyszła nawet na prowadzenie 18:16. Jednak końcówka znów należała do Resovi. Zdecydowała dokładność, której więcej było po stronie siatkarzy z Rzeszowa, którzy wygrali ostatniego seta 23: 25 , a cały mecz 0: 3.

Po tych dwóch meczach, gra zaczyna się od nowa. Remis 1: 1 daje obu drużyną takie same szanse. ZAKS-a wygrywając pierwszy mecz wzmocniła się psychicznie, ale porażka 0: 3 na pewno zabolała. Kolejne mecze tego półfinałowego pojedynku już w czwartek i piątek w Kędzierzynie- Koźlu w hali "Azoty" Wszystkich kibiców siatkówi zapraszam na mecze.

niedziela, 3 kwietnia 2011

Unia Opole mistrzem Polski w futsalu

http://40minut.pl/zdjecia/normal/408.jpg
Unia Opole - dziewczyny grające w Piłkę Nożną odniosły wielki sukces, zdobywając Mistrzostwo Polski w futsalu. Unia pokonała w Częstochowie faworyta turnieju AZS Częstochowę 4:3.


Nasze zawodniczki nie były faworytkami, po pierwszym meczu rozegranym w Opolu przegrywały  0 :1. a zespół z Częstochowy był liderem rozgrywek, który w sezonie nie przegrał żadnego meczu. Zawodniczki pod opieką nowego trenera Tomasza Wróbla zdołały jednak wygrać spotkanie, a co za tym idzie zdobyły tytuł Mistrzyń Polski.

Mecz z początku przebiegał pod dyktando opolanek, które prowadziły już 2: 1 po bramkach Gaj i Przybylskiej. Po pierwszej połowie jednak rolę się odwróciły i to dziewczyny z AZS-u zaczęły dyktować warunki.  Najpierw zawodniczki z Częstochowy doprowadziły do remisu na 2:2, żeby chwilę później wyjść na prowadzenie 2: 3. Unia miała tego dnia więcej szczęścia. Najpierw do remisu 3: 3 doprowadziła Nartowska strzelając bramkę bezpośrednio z rzutu rożnego, a zwycięskiego gola dla swojej drużyny zdobyła Teresa Kaczerewska. Unia wygrała 4: 3 i zdobyła tytuł. Wielkie gratulację dla naszych dziewczyn i życzenia dalszych sukcesów.

Zwycięstwo ZAKS- y w Rzeszowie.

zdjęcie z www.zaksa.pl
W swoim pierwszym meczu półfinałowym siatkarze z Kędzierzyna pokonali Resovię Rzeszów w tie-breku 3:2, a w całej rywalizacji wygrywają 1: 0. Drugi mecz odbędzie się już dzisiaj znów w Rzeszowie i miejmy nadzieję, że siatkarze ZAKS-y wykorzystają kontuzję Resovi i wrócą z kompletem zwyćiestw.

Ten mecz był prawdziwą ucztą dla fanów siatkówki. W hali "Podpromienie" zebrał się komplet kibiców, którzy byli siódmy zawodnikiem Resovi. Jednak nawet siódmy zawodnik nie pomógł i to Kędzierzynianie odnieśli zwycięstwo.

Pierwszy set należał zdecydowanie do gospodarzy. ZAKS-a jeszcze nie weszła w mecz. W zespole Resovi bardzo dobrze funkcjonał element zagrywki z którym Kędzierzynianie nie mogli sobie poradzić. Najlepszymi graczami tej partii byli Tomasz Józefacki i Matej Cernić. Gospodarze wygrali tego seta aż 19:25. 


Druga partia należała już do graczy z Kędzierzyna. Wszystko zaczęło się od wysokiego prowadzenia gości 4: 0, które z czasem było powiększane. O wygranej zadecydowały dobre rozegrania Pawła Zagumnego i naszych atakujących Michała Ruciaka i Dominika Witczaka. ZAKS-a wygrała drugiego seta 25: 18, a w całym meczu doprowadziła do remisu 1: 1 


Set trzeci to znów skuteczna gra zespołu z Opolszczyzny, która znów doprowadziła do zwycięstwa. Na pochwałę w tym secie zasłużył sobie nasz liber Piotr Gacek. Wygrana była tak wysoka dzięki świetnej grze blokiem, po której goście zdobyli aż 8 punktów. W całym secie ZAKS-a wygrała 25: 18, a w meczu było już 2: 1. 


Resovia jednak nie mogła oddać tego meczu bez walki, dlatego zmotywowała się w czwartym secie i zdołała doprowadzić do tie- breaka. O sile Resovi w tej części spotkania zdecydował powracający po kontuzji Olieg Achrem, a także błędy własne zespołu z Kędzierzyna. ZAKS-a przegrała tą odsłonę meczu 17:25. 


Tie- breka okazał się szczęśliwszy dla zespołu z Opolszczyzny. ZAKS-a zagrała dobrze blokiem i zagrywką, a bohaterem spotkania został Jurij Gladyr, który zdobył dwa ostatnie punkty dla siatkarzy z Kędzierzyna. ZAKS-a wygrała całe spotkanie 3: 2 i w półfinale prowadzi 1: 0. Już dzisiaj kolejny mecz półfinałowy, znów w Rzeszowie, miejmy nadzieję, że nasi siatkarze wygrają i wrócą do domu z kompletem punktów i psychiczna przewagą na kolejny mecz lub mecze o finał.

Kolejne zwycięstwo TOR-u

"Mamy lidera, hej Dobrzeń mamy lidera"- taką piosenkę usłyszeli kibice na boisku TOR-u po wczorajszym meczu. TOR pokonał Ligotę Turawską 5: 1 i nadal zajmuje miejsce na czole tabeli. Największy rywal TOR- u w walce o awans Start Namysłów traci do zespołu z Dobrzenia Wielkiego cztery punkty.


Zdecydowanym faworytem tego meczu był zespół z Dobrzenia, nie dość, ze lider IV ligi opolskiej to zwycięzca 12 spotkań w tym sezonie. Zespół z Ligoty Turawskiej zajmuje 11 miejsce w tabeli mając zaledwie 5 zwycięstw. Tor rozpoczął spotkanie bardzo pewnie, grał szybko piłką, z czym nie mógł sobie poradzić przeciwnik. Już w 9 minucie meczu wynik spotkania otworzył Marek Owsiak, który po pięknym podaniu Flisa, trafił do bramki z odległości 1 metra. Na kolejną bramkę kibice z Dobrzenia musieli czekać niecałe 20 minut. Tym razem na listę strzelców dopisał się Damian Flis.Gracze TOR-u rozluźnili się co skrzętnie wykorzystali goście, którzy w 30 minucie meczu zdobyli honorowego gola. Pięknym strzałem z daleka Rafała Balsewicza, pokonał Piątek. Gospodarze po stracie gola znów skoncentrowali się na grze i można powiedzieć, że długimi okresami gra toczyła się tylko na jedną bramkę. Konsekwentność naszych graczy została nagrodzona i w 43 minucie meczu swoją drugą bramkę w meczu zdobył Damian Flis. TOR na przerwę schodził wygrywając 3:1.


Druga odsłona spotkania to znów przewaga gospodarzy. Zdecydowanie było widać różnicę poziomów. Ligota grała tylko wtedy gdy TOR jej na to pozwalał. W 52 minucie mecz na 4: 1 podwyższył Adam Wer, jeden z najskuteczniejszych graczy z Dobrzenia. Ostatnia bramka na stadionie TOR-u padła w 64 minucie, kiedy to bramkarza gości pokonał grający kapitan TOR-u Dobrzeń Wielki Sławomir Sieńczewski. Gospodarze mogli wygrać wyżej, ale zabrakło precyzji, kilka razy piłkarze z Dobrzenia nie wykorzystali sytuacji 100 %, ale szczęścia zabrakło również i drugiej stronie, która też miała kilka świetnych okazji. Mecz mógł się podobać, TOR grał szybko i składnie, a co najważniejsze skutecznie. Dzięki tej wygranej nasz zespół pozostał liderem rozgrywek i jest głównym faworytem do awansu. Swój kolejny mecz TOR rozegra na wyjeździe z Polonią Nysa. A kibiców TOR-u zapraszamy za 2 tygodnie na stadion w Dobrzeniu gdzie TOR zmierzy się z Piastem Strzelce Opolskie.

piątek, 1 kwietnia 2011

Wygrana ZAKS-y na koniec sezonu

zdjęcie ze strony www.zaksa.pl
W swoim ostatnim meczu sezonu zasadniczego Kędzierzyńska Zaksa łatwo pokonała Delectę Bydgoszcz 3: 1 . Klub z Opolszczyzny zakończył rozgrywki na 3 miejscu i w play off- ach zmierzy się z drugą Resovią Rzeszów. Do finałów awansowały jeszcze lider Skra Bełchatów i czwarty AZS Częstochowa.


Zespół ZAKS- y zagrał w Bydgoszczy w eksperymentalnym składzie. Trener Stelmach dał odpocząć podstawowym graczom, a co za tym idzie szansę otrzymali rezerwowi. W meczu nie zagrali : Paweł Zagumny, Michał Ruciak(kapitan), JurijGladyr i Piotr Gacek.W pierwszej części pierwszego seta gra była wyrównana, dopiero po uzyskaniu 10 punktów, ZAKS-a się rozkręciła i po kilku punktach zdobytych przez Czrnieckiego i Jarosza=, nasz zespół wygrał tego seta 25: 19.

W drugim secie byliśmy świadkami przebudzenia Delecty, która od samego początku wyszła na prowadzenie i aż do końca go nie oddała. ZAKS- a próbowała odrobić tę stratę i nawet udało sie doprowadzić do remisu 21: 21, ale w końcówce lepsi okazali się siatkarze z Bydgoszczy, którzy wygrali tego seta 22:25.

Trzeci set to znów początkowe prowadzenie Delecty, gracze z Bydgoszczy wygrywali 10: 7, ale Kędzierzynianie wyrównali przy 12: 12 i od tamtej pory to oni byli górą na parkiecie. Bardzo dobrze w ataku spisywał się Tine Urnaut, który w meczu zdobył aż 20 punktów. ZAKS-a wygrała tą odsłonę 25: 21.

Bohaterem czwartego seta został Wojciech Kaźmierczak siatkarz z Kędzierzyna, którego zagrywka zapewniła ZAKS-ie zwycięstwo. Przez prawie całego seta to Delecta była górą, zespół z Opolszczyzny gonił rywali i robił wszystko aby nie musieć grać tie-breku. Wtedy na linii końcowej stanął Kaźmierczak, który zagrywką zdobył aż 5 punktów i ZAKS- a pokonała Delectę Bydgoszcz 25: 21 , a cały mecz wygrała 3: 1.

To był ostatni mecz naszego klubu w sezonie zasadniczym. Naszych siatkarzy czeka teraz ciężki bój o finał z Resovią. Zespołu są na podobnym poziomie, ale to Resovia okazała się lepsza po sezonie zasadniczym. ZAKS-a ma jednak przewagę nad klubem z Rzeszowa, bowiem ostatni ligowy mecz wygrali Kędzierzynianie, a Resovia w pierwszych pojedynka będzie grała bez swoich podstawowych graczy, którzy są kontuzjowaniu. Pierwszy mecz już w sobotę 02.04.2011 w Rzeszowie.

niedziela, 27 marca 2011

TOR coraz bliżej awansu

TOR Dobrzeń Wielki wygrał kolejny mecz w sezonie. Tym razem lider IV ligi opolskiej pokonał na wyjeździe GKS Grodków 2:1. To zwycięstwo zapewniło graczom z Dobrzenia umocnienie się na pozycji lidera, bowiem największy konkurent Start Namysłów podzielił się punktami z 3 w tabeli Polonią Głubczyce i traci do TOR-u już 4 punkty.

Mecz w Grodkowie układał się zdecydowanie po myśli lidera. Pierwszą bramkę gracze z Dobrzenia zdobyli już w 10 minucie, a bramkarza gospodarzy pokonał Adam Wer, który bardzo dobrze spisuje się w tym sezonie. Kolejne trafienie dla TOR- u to również bramka tego napastnika. GKS Grodków swoją jedyną bramkę w meczu strzelił w 70 minucie, za sprawą Kuśmiruka. Zespół z Dobrzenia odniósł swoje 11 zwycięstwo w sezonie i pewnie zmierza po kolejny awans do wyższej ligi. O TOR-ze można powiedzieć, że jest drużyną chwiejną, jeden sezon grają w III lidze, potem spadają do IV i znów wracają jak bumerang do trzeciej. Miejmy nadzieję, że gdy w tym sezonie uda się awansować, to w następnym gracze z Dobrzenia nie osiądą na laurach i powalczą o utrzymanie, a być może nawet o miejsce w środku tabeli III ligi opolsko-śląskiej.

Porażka MKS-u Kluczbork

Nasz rodzynek w I lidze piłkarskiej nie miał szczęścia i przegrał 1: 4 w Niecieszy. Zespół z Kluczborka przez 65 minut grał w 10 po czerwonej kartce dla bramkarza.



Gracze z Kluczborka mogą mówić o pechu, na początku spotkania nasz zespół w ogólne nie istniał na murawie, piłkarze przespali pierwszy kwadrans spotkania, co oczywiście skrzętnie wykorzystali rywale. W 12 minucie wynik spotkania otworzył, strzałem z główki Jan Cios, a w 16 minucie po faulu w polu karnym jedenastkę na 0 : 2 zamienił Artur Prokop. Kluczowa w tym spotkaniu okazała się być 23 minuta. Bramkarz MKS-u Krzysztof Stodoła ujrzał czerwony kartonik i musiał opuścić plac gry. Sędzia dopatrzył się interwencji naszego golkipera poza polem karnym i wykluczył go z gry. Nie byłoby to nic nadzwyczajnego, ale drużyna z Kluczborka nie miała rezerwowego bramkarza, Grzegorz Świtała był na pogrzebie, a Grzegorz Wnuk także został w domu. Do bramki wkroczył pomocnik MKS-u Tomasz Copik. O dziwno radził sobie bardzo dobrze i aż do 83 minuty piłkarze z Niecieszy nie potrafili go pokonać. W międzyczasie Copik wykorzystał rzut karny dla MKS-u i zdobył kontaktowego gola na 1:2.

W drugiej połowie Kluczbork zepchnięty do obrony, ale tak to zwykle bywa kiedy gra się w 10. Nasi gracze skutecznie się bronili do 83 minuty kiedy na 1: 3 podwyższył Szałęga, a w 88 minucie wynik meczu na 1: 4 ustanowił Szczoczarz. Takim oto sposobem Kluczbork doznał najwyższej w tym sezonie porażki i miejmy nadzieję, że gracze z Kluczborka już zawsze będą mieli rezerwowego bramkarza. Następny mecz piłkarze MKS-u rozegrają na własnym stadionie 2.04.2011 z Odrą Wodzisław.

Oderka górą w Derbach

Zdjęcie ze strony oficjalnej Oderki Opole
Odeka Opole okazała się minimalnie lepsza i pokonała Piotrówkę 3:2. Bramki dla drużyny z Opola zdobyli : Adam Setla (2) i Tadeusz Tyc (1). Dla drużyny z Piotrówki gole zdobywał: Maciej Mizgajski.

Mecz miał dramatyczny przebieg, Oderka wyszła na prowadzenie już w 8 minucie, kiedy to gola zdobył Adam Setla. Jednak gospodarze bardzo krótko cieszyli się z prowadzenia. Po 2 minutach gry pięknym strzałem  popisał się obrońca Piotrówki Maciej Mizgajski. Ten sam zawodnik w pierwszej połowie meczu zdołał jeszcze raz umieścić piłkę w siatce. W 28 minucie meczu, pokonał bramkarza Oderki strzałem z 30 metrów posyłając piłkę w samo okienko bramki. Oderka bardzo chciała wyrównać jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwszą część spotkania, ale na chęciach się zakończyło, opolski zespól nie zdołał pokonać bramkarza Piotrówki i na przerwę schodził przegrywając 1:2.

W drugiej odsłonie Oderka miała więcej szczęścia. W 64 minucie opolscy piłkarze doprowadzili do wyrównania. Na listę strzelców po raz drugi wpisał się Setla, a na tablicy pojawił się wynik 2: 2. Zwycięski gol padł na 9 minut przed końcem regulaminowego czasu gry, a piłkę w siatce umieścił Tadeusz Tyc, dając Oderce upragnione 3 punkty. Piłkarze z Opola musieli wygrać ten mecz, aby zachować chociażby prowizoryczne szanse na awans i dzięki determinacji, dopięli swego. Oderka po tej kolejce zajmuje 4 miejsce i ma 9 punktów straty do lidera ROW-u Rybnik. Kolejny mecz opolanie rozegrają na wyjeździe z MKS-em Myszków.

ZAKSA wygrała z Resovią

ZAKSA pokonała w ten weekend wicelidera tabeli Resovię Rzeszów i zapewniła sobie trzecią lokatę w fazie zasadniczej. Nasz zespół awansował do fazy play-off, w której zmierzy się właśnie z drużyną z Rzeszowa. Wygrana siatkarzy z Kędzierzyna daje im psychiczną przewagę nad rywalem i może być mocnym punktem naszej drużyny. W Play offach ZAKSA będzie musiała odnieść 3 zwycięstwa, aby zagrać w finale. W drugiej parze play off zmierzą się Skra Bełchatów z AZS-em Częstochowa.


Wracając do meczu ZAKSA była wyraźnie lepsza, zagrała dobry mecz, w którym kontrolowała grę. Mocnym punktem Kędzierzynian była mocna zagrywka, która spowodowała wyeliminowanie w drużynie z Rzeszowa gry krótką piłką. W naszej drużynie najlepiej spisywał się rozgrywający Paweł Zagumny, który został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu. Prócz Zagumnego na pochwałę zasługuje jeszcze Jakub Jarosz i Dominik Witczak. Resovia swoją postawę może tłumaczyć kontuzjami dwóch najlepszych graczy Aleha Akhrema i  Gyorgy Grozera, którzy okazali się niezastąpieni. Nasz zespół wygrał pierwszego, trzeciego i czwartego seta ulegając nieznaczenie w secie drugim 23: 25. Siatkarze z Kędzierzyna zagrali naprawdę dobry mecz i pokazali że nieprzypadkowo zajmują trzecie miejsce w tabeli. Kolejny mecz nasi siatkarze rozegrają 30.03.2011 w Bydgoszczy z tamtejszą Delectom.

niedziela, 20 marca 2011

Adam Małysz zakończył karierę

Wiem, że na swoim blogu powinnam pisać o sporcie opolskim, ale zakończenie kariery przez Małysza jest wydarzeniem roku i nie mogłam tego pominąć. Planica, to jest to miejsce, Letalnica (Velikanka) to jest ta skocznia na której Adam Małysz skakał po raz ostatni, to tutaj kończy się jego przygoda jako zawodnika. Małysz kończy karierę na 3 miejscu w  Pucharze Świata, 3 w dzisiejszym konkursie, ale dla nas Polaków jest numerem 1, jest zawodnikiem dekady, jednym z najlepszych sportowców w historii Polski..

Małysz to polski multimedalista, jedyny medal, którego nasz skoczek nie wywalczył to złoto olimpijskie. Adam jest trzykrotnym wicemistrzem olimpijskim, raz sięgnął po brąz, do tego jest czterokrotnym mistrzem świata, raz był wicemistrzem i raz brązowym medalistą mistrzostw świata. Ponadto 4 razy sięgnął po Puchar Świata, a w swoim ostatnim sezonie był trzecim skoczkiem na świecie. 39 razy wygrał zawody Pucharu Świata, a 92 stawał na podium. Jest niewątpliwie ikoną polskich skoków i wielu kibiców żałuje, że Adam podjął taką decyzję. Nam kibicom wypada powiedzieć Dziękujemy i życzymy powodzenia w dalszym życiu.

sobota, 19 marca 2011

Oderka jak zawsze najważniejsza

W opolskim sporcie liczy się tylko Oderka Opole. Prezydent Zembaczyński, mimo opinii komisji oceniającej wnioski klubów o dofinansowanie, postanowił przekazać 500 tysięcy złotych. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że żeby dać Oderce trzeba będzie zabrać całej reszcie. Będzie to nie mała kwota, bo aż połowa, czyli 250 tys. zł.

Do podziału między wszystkie kluby było 2,3 mln zł, a zespołu wnioskowały łącznie o kwotę 5,5 mln. Komisja postanowiła być sprawiedliwa i poucinać dotację wszystkim klubom, tak aby dla każdego starczyło pieniędzy. Oderka Opole to klub grający w 3 lidze piłkarskiej, mająca swoich sponsorów i faworyzowana przez miasto. Pieniądze dla Oderki są, były i będą zawsze, nikt nie zwraca uwagi na inne drużyny. Gdzie jest Orlik, Kolejarz, Gwardia, Budowlani ? Torpol wymaga remontu dachu, tor żużlowy też nie jest w najlepszym stanie, sala Budowlanych Opole rozpada się, ale miasto daje pieniądze między innymi na kompleks boisk przy Północnej. Czy w  Opolu liczy się tylko piłka, czy kibice i zawodnicy innych klubów muszą być wiecznie dyskryminowani? Czy naprawdę liczy się słowo, a nie mądra przemyślana decyzja, która nie będzie krzywdziła opolskich sportowców ? Na te i wiele innych pytań, niestety nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć, ponieważ Prezydent sam powiedział: Komisja tylko opiniuje wnioski, ostateczną decyzję podejmuję ja. Może w przyszłości doczekamy się równouprawnienia w opolskim sporcie i kluby będą otrzymywały takie dotację jakie im się należą, a nie tak jak teraz wszystkie będą finansować Oderkę. 

niedziela, 13 marca 2011

Opolskie Orły w Reprezentacji

Aż trzech młodych graczy opolskiego Orlika dostało powołanie do Reprezentacji Polski do lat 18 na Mistrzostwa Świata U18 Dywizji I. Filip Stopiński, Arkadiusz Kostek i Mateusz Sordoń, wszyscy trzej na co dzień uczęszczają do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu. Filip gra na pozycji napastnika, natomiast Arek i Mateusz to obrońcy. Chłopcy otrzymali powołanie na zgrupowanie przed Mistrzostwami, które odbędzie się w Toruniu, następnie nasi gracze udadzą się do Tychów, gdzie w ramach przygotowań rozegrają mecze ze Słowakami z Popradu, po czym kadra uda się do Słowenii, do Mariboru, gdzie w tym roku zostaną rozegrane mistrzostwa.

Puchar CEV odjechał do Włoch

Zaksa Kędzierzyn nie wykorzystała historycznej szansy na zdobycie Pucharu CEV i musiała pogodzić się z wyższością Sisley Treviso.

Zaksa przed meczem była faworytem tego spotkania, po zwycięstwie we Włoszech, kibice byli pewni tego, że ich ukochany zespół przejdzie do historii, jako pierwsza polska drużyna, która sięgnęła po puchar CEV. Jednak nasi siatkarze nie mieli tego dnia szczęścia. Nie potrafili znaleźć recepty na dobrze grających Włochów. Przede wszystkim nie mogli zatrzymać szalejącego na skrzydle Alessandro Feia, który był najmocniejszym punktem Sisley. Dużo traciliśmy zagrywką, która była zbyt lekka i włosi nie mieli problemów z rozegraniem szybkiego ataku. Pierwszego seta jednak udało się wygrać 25: 19, ale w raz z upływem czasu Sisley grało lepiej, a nasza forma szła w dół. 


Drugi set to seria obustronnych błędów, przede wszystkim z zagrywki. Jednak to Włosi poradzili sobie lepiej, w zespole z Kędzierzyna zabrakło dobrego przyjęcia, a nasi siatkarze przechodzili ewidentny kryzys. W tym secie lepsze było Sisley i wygrało 21: 25. 


Trzeci set to znów dominacja Włochów, Zaksa chyba za bardzo chciała, ryzykowali zagrywką, jednak w dniu dzisiejszym zabrakło dobrej dyspozycji przy serwach. Nie pomógł nawet nadkomplet Kędzierzyńskiej publiczności, który nie żałował gardeł przy wspieraniu siatkarzy z Kędzierzyna. Trzeciego seta również przegraliśmy, tym razem 20:25 


Czwarta odsłona była już tylko formalnością. Włosi już wiedzieli, że wygrają ten mecz i szykowali się psychicznie na złotego seta, który miał rozstrzygnąć losy Pucharu. Czwart set był ostatnim tego spotkania, a Sisley wygrało 19:25. 




Złoty set, czyli nadzieja całego Kędzierzyna, też nie okazał się dla nas łaskawy. Włosi okazali się za mocni dla zespołu Zaksy Kędzierzyn i nawet na chwile, nie pozwolili uwierzyć naszym siatkarzom, że mogą wygrać. Od początku do końca wszystko przebiegało po myśli Sisley i wynik nie mógł być inny jak stwierdzający zwycięstwo Włochów. Goście pewnie wygrali 15:11 i wracają do domu z Pucharem CEV.

sobota, 12 marca 2011

Zadanie wykonane. Zwycięstwo ZAKS-y Kęrzierzyn we Włoszech

Nasi siatkarze po ciężkim i dramatycznym meczu pokonali Sisley Treviso 3: 2 i dzięki temu mogą przejść do historii siatkówki jako pierwszy polski zespół który zdobył Puchar CEV.

Zaksa spotkanie rozpoczęła dosyć nerwowo i niemrawo. Nasi siatkarze nie mogli się wstrzelić i po pierwszej przerwie technicznej przegrywali 5:8. Atutem gospodarzy była bardzo mocna zagrywka, z którą gracze z Kędzierzyna mieli tego dnia duże problemy. Najlepszym zawodnikiem tego seta był reprezentant Włoch Alessandro Fei, który wiele razy
oszukiwał nasz blok i zdobywał kolejne punkty dla Sisley. Na drugą przerwę techniczną Zaksa schodziła przegrywając 9: 16 i większość już wiedział, że ten set jest stracony. Nasi sitarze po przerwie nie pokazali się z dobrej strony i w związku z tym przegrali pierwszą część meczu aż 17:25.


Drugi set znów nie zaczął się dla nasz dobrze. Gospodarze po słabym przyjęciu zawodników Zaksy wygrywali już 2:5. Ale na szczęście zespół z Kędzierzyna doznał przebudzenia. Po kilku udanych blokach, wyszliśmy na prowadzenie 10: 8. Włosi się nie poddali i po wyrównaniu, gra szła punkt za punkt. Ten set zafundował nam emocjonującą końcówkę, w której lepsi okazali się Kędzierzynianie i wygrali seta 25:22.


Trzeci set to znów przewaga naszych rywali. Kolejny raz Zaksa nie potrafiła sobie poradzić z mocną zagrywką. Nasi siatkarze popełniali również dużo błędów w ataku. Przy takiej grze nie może być mowy o zwycięstwie, zespół z Kędzierzyna grał zbyt nerwowo i dlatego to Włosi wygrali 18:25.


Czwarty set był dla Zaksy być albo nie być. Cześć zadania została wykonana, gdyż wygraliśmy drugiego seta, ale zespół było stać na zwycięstwo. Nasi zawodnicy wyszli na parkiet bardzo zmotywowani, co za skutkowało dużo lepszą grą. Zespół Sisley zaczął się gubić, a trener musiał zacząć dokonywać zmian. Zaksa przetrwała to zamieszanie i wygrała czwartego seta 25:22.


Tie break zaczął się dla nas znakomicie. Gracze Sisley pogubili się co Zaksa skrzętnie wykorzystała i wyszła na prowadzenie 3: 1 . Włosi zdołali wyrównać, ale na szczęście dla nasz zjadły ich nerwy i zaczęli się mylić. Decydującym momentem był as serwisowy Jakuba Jarosza i pomyłka w ataku Horstina , po którym Kędzierzyn prowadził 11:7. Już wtedy wszyscy wiedzieli, że Zaksa wygra, ale trzeba było dograć seta do końca. Wynik tie breaka to 15:11.


 Dzięki tej wygranej nasi siatkarze staną przed historyczną chwilą. Jeżeli wygrają u siebie w hali Azoty, to jako pierwsza w historii polska drużyna wzniosą Puchar CEV. Trzymajmy za nich kciuki już w najbliższą sobotę. Zdjęcie ze strony www.zaksa.pl

środa, 9 marca 2011

Pierwszy mecz finału Pucharu CEV. Zaksa Kędzierzyn-Koźle vs Sisley Treviso


Już dziś kędzierzyńska Zaksa zagra we Włoszech pierwszy mecz finałowy Pucharu CEV z wielokrotnym mistrzem Włoch Sisley Treviso. Zespół z Kędzierzyna czeka ciężkie zadanie, jakim jest pokonanie Sisley na jej własnym terenie, na którym 7 zawodnikiem Włochów będzie publiczność. Nie jest to jednak misja niemożliwa, a zespół z Kędzierzyna jest w tych rozgrywkach mistrzem złotego seta, którego nasi siatkarze wygrali już trzykrotnie w tym sezonie. Zaksa przyjechała do Włoch po zwycięstwo, jednak będzie liczył się każdy punkt zdobyty na wyjeździe . Dzisiejszy mecz zostanie rozegrany o 20:30, a spotkanie rewanżowe już za trzy dni w Kędzierzyńskiej hali Azoty. Trzymajmy kciuki za naszych siatkarzy, bo stają przed historyczną szansą zaistnienia w historii europejskiej siatkówki.


poniedziałek, 7 marca 2011

Koniec marzeń o ekstralidze


Mecz nie rozpoczął się dla Orlika najlepiej, już w 3 minucie wynik meczu otworzył Paweł Połącarz, a po 4 minutach Orlik przegrywał już 0:2 , za sprawą Marmurowicza. Orlik starał się stawiać opór, ale niewiele to dało. Wraz z upływającym czasem Nesta zwiększała prowadzenie. W 9 minucie na 0 :3 podwyższył Chrzanowski, cztery minuty później podwyższył Dzięgiel, a ostatnią bramkę w pierwszej tercji strzelił Kuchnicki. Gra była wyjątkowo czysta, sędzia nie podyktował ani jednej kary, ale z lodu wiało nudą. Orlik grał, bo musiał, było widać braki kilku podstawowych zawodników, a także zmęczenie sezonem. Wynik tercji to 0: 5


Druga odsłona meczu również nie rozpoczęła się dla Orlika najlepiej. Po 5 minutach było już 6 : 0, a nasi gracze nadal nie mieli pomysłu na grę. Cały czas byli w defensywie, co skutkowało przewinieniami i grą w osłabieniu. W 28 minucie meczu na 0 :7 trafił Wieczorek, po czym Nesta dokonała zmiany bramkarza. Cztery minuty później na 0 :8 trafił Marmurowicz, a niespodziewanie minutę później do bramki Nesty strzelił Błaszków. Kiedy wydawało się, że już jest po meczu, Orlik postanowił pokazać pazury i zwiększył tempo gry, zagrażając kilka razy bramkarzowi Nesty. W 36 minucie dzięki temu bardzo dziwną, ale też piękną bramkę zdobył Słowik, który dołożył kija do krążka lecącego z pół metra nad lodem.

Trzecia tercja zmieniła nie wielę. Pojawiła się krew na lodzie, zawodnik gości dostał krążkiem w twarz i zrobiło się czerwono, na szczęście zawodnikowi nic się nie stało. W 43 minucie meczu, kiedy graliśmy w osłabieniu kolejną bramkę dla Nesty dorzucił Bluks, a w 46 minucie dziesiąta bramkę dla gospodarzy zdobył Wieczorek. Orlik zakończył rywalizację, zdobyciem ostatniej bramki w meczu przez Zdrojewskiego.

Trzeba przyznać, że Nesta była lepsza i najprawdopodobniej spokojnie awansuje do ekstraligi. Pobyt klubu z Torunia pokazuje jaka obecnie jest przepaść między klubami z ekstraligi, a I ligą. Nesta wygrała wszystkie 38 meczy, które rozegrała w tym sezonie, zdobyła 108 punktów, i pokonała w play offach Orlika Opole, 1: 7 i 3: 10 . Zespół z Opola po raz kolejny zakończył rywalizację na 4 miejscu i w przyszłym roku znów będzie walczył o awans do ekstraligi, ale bez sponsora strategicznego, który dofinansuje opolski klub na awans nie ma szans.

piątek, 4 marca 2011

Niespodzianki nie było. Orlik Opole 1: 7 Nesta Toruń


Pierwsza tercja tego spotkania nie zapowiadała tak wysokiej porażki. Orlik grał składnie i mądrze się bronił. Wynik meczu był sprawą otwartą, aż do 15 minuty spotkania, kiedy to po raz pierwszy Jarosława Nobisa pokonał Marmurowicz. Na drugą bramkę graczy z Torunia nie musieliśmy długo czekać, Nesta poszła za ciosem i już w 17 minucie na 0 : 2 podwyższył Wieczorek. Orlik w tej tercji nie dał rady pokonać bramkarza z Torunia, który bardzo dobrze spisywał się w bramce. Pierwsza tercja zakończyła się prowadzeniem Nesty 0: 2.


Druga odsłona spotkania rozpoczęła się równie solidnie co pierwsza. Orlik Opole przyjął taktykę obronną i skupił się na wyprowadzaniu kontr. Jednak w tej tercji również lepsza okazała się Nesta. Trzecią bramkę dla gości zdobył w 28 minucie Adamovics, a na 0 : 4 podwyższył Lavrenovs, w 33 minucie meczu kiedy to gracze z Torunia grali w osłabieniu. Orlik nie mógł znaleźć recepty na szybkich graczy z Torunia. Raz po raz nasi hokeiści wjeżdżali do tercji obronnej przeciwnika, ale nie potrafili skierować krążka do bramki, zawsze brakowało tego jednego podania, lub tych kilku centymetrów. Wynik tercji to znów 0: 2, a wynik spotkania 0: 4 dla Torunia.


Trzecia odsłona meczu to przewaga Nesty, zespół Orlika opadł z sił, było widać, że hokeiści są już zmęczeni sezonem. Co chwile padali na lód, byli bezsilni, ale nie poddawali się i grali dalej. Tradycyjnie już wynik tercji otworzyli hokeiści z Torunia. W 46 minucie na 0: 5 podwyższył Chyliński, dwie minuty później do bramki strzeżonej przez Nobisa trafił Dzięgiel, a w 51 minucie 7 bramkę dla Nesty zdobył Marmurowicz. Orlik strzelił honorowego gola w 52 minucie meczu, kiedy to po doskonałym podaniu Korzeniowskiego do siatki trafił Tomasz Sznotala. Wynik spotkania to 1: 7.


Spotkanie rewanżowe Orlik rozegra już w niedzielę, w Toruniu. Nasi gracze maja jeszcze prowizoryczne szanse na awans, ale zwycięstwo nie wystarczy. Orlik musiałby pokonać Nestę wyżej niż 7: 1, ponieważ w przypadku remisu liczy się różnicę bramek. Przed naszymi hokeistami bardzo trudne zadanie, ale nie poddajemy się i wierzymy, że w Toruniu powalczą.